czwartek, 27 marca 2014

Ciąg dalszy posta; Idzie nowe... AGAMA.

Dokończyłam większy projekt o którym wspominałam jakiś czas temu.
Sklep Royal Stone ogłosił konkurs na zdjęcia do kalendarza 2015. Z trzech pierwszych tematów wybrałam temat AGAMA, inspiracją było zdjęcie poniżej, a ja wymyśliłam sobie naszyjnik w tej kolorystyce. Bazą jest jedwab shibori, który zafarbowałam specjalnie na tą okoliczność. Głównym akcentem jest plaster różowego agatu oraz kilka rivoli Swarovskiego, koraliki Toho oraz Preciosa. Całość podszyta delikatną fioletową skórką.



               





środa, 19 marca 2014

Piwoniowo...

Bardzo lubię piwonie, bardzo żałuję, że kwitną tak krótko. Udało mi się zatrzymać w żywicy piękno jednej z moich ogrodowych piwonii. Średnica kuli 3cm, dł. sznura 70cm.



wtorek, 18 marca 2014

Kolczyki kwiatowo - żywiczne.

Dla odmiany mam dzisiaj kilka par kolczyków w żywicy.
Dwie pary mini kolczyków, mają średnicę 9mm, są to sztyfty na bazie srebra. Jedne mają podkład czarny, drugie czerwony, w obu suszone mini kwiatuszki.



Następne dwie pary mają kształt owalny, zatopiłam w nich kompozycję kwiatową i dodałam warstwę tła. Ostatnie są przeźroczyste jak szkło i zatopiłam w nich wrzosy.








czwartek, 13 marca 2014

LORELEI - mityczna postać.

W tzw. międzyczasie pojawiło się wyzwanie w Kreatywnym Kufrze o intrygującej nazwie LORELEI.
Przyznaję, że nie znałam tej legendy, więc się poduczyłam :) A wam również chcę przybliżyć postać mitycznej nimfy wodnej Lorelei i podam legendę w całości. (zaczerpnięte ze strony www.fantasy.dmkhost.net).
"Niedaleko miasta Koblencji nad Renem wznosi się wielka skała. Jest to skała Lorelei. Dzisiaj podróżni i kupcy przyglądają się jej z beztroskim zainteresowaniem, ale w dawnych czasach budziła ona strach wśród ludzi, którzy gdy zapadł zmierzch, trzymali się z dala od rzeki.
Wiele lat temu na szczycie skały Lorelei mieszkała piękna i bezduszna nimfa wodna. Miała ona złote włosy, białą jak śnieg skórę, usta różowe i zacięte. Kiedy śpiewała, jej głos zniewalał mężczyzn. Gdy zapadał zmierzch, ukazywała się oczom ludzkim w całej swej krasie i żadne mężczyzna nie mógł oprzeć się jej wdziękom i cudownemu brzmieniu pieśni. Żeglarz, niemądrzy na tyle, by znaleźć się w pobliżu Lorelei o zachodzie słońca, kierowali swe łodzie prosto na wysoką skałę. Gdy jak urzeczeni spoglądali w górę na przepiękną nimfę, ich łodzie rozbijały się na drobne szczątki, a nieszczęśnicy tonęli w zimnych wodach rzeki. 
Pewnego roku Ronald, syn zarządcy panującego dworu przysiągł, że nie da się oczarować nimfie z Lorelei. 
- Ja nie utonę! – przechwalał się. – Wedrę się na skałę, pochwycę dziewicę z Lorelei i uczynię ją swoją żoną. 
Zapłacił hojnie rybakowi, który tuż przed świtem dowiózł go pod skałę. W świetle wschodzącego słońca ujrzeli białą postać nimfy potrząsającej złotymi włosami. Słychać było jej kuszący śpiew i dźwięczny śmiech.
- Płyń szybciej! – wykrzykiwał Ronald do rybaka. – Ona zniknie, zanim wejdę na skałę.
Ale rybak płynął powoli i uważnie. Nie chciał, by jego łódź rozbiła się o skały, jak wiele innych łodzi.
- Szybciej! – ponaglał Ronald, a kiedy rybak go nie posłuchał, młodzieniec wskoczył do wody i popłynął w kierunku skały, a wtedy fala zalała go i utonął jak wielu innych, którzy próbowali pochwycić nimfę Lorelei. A okrutna dziewczyna śmiała się, aż światło świtu skryło ją przed wzrokiem ludzkim. 
Ojciec Ronalda miał złamane serce. Wydał rozkaz zabicia nimfy, aby nigdy więcej nie przyczyniła się do śmierci żadnego mężczyzny. Następnego dnia czterech walecznych rycerzy wyruszyło w kierunku wielkiej skały. Byli to doświadczeni wspinacze o mocnych sercach. Wdarli się na skałę, a kiedy zapadł zmrok i nimfa Lorelei pojawiła się przed nimi, byli pewni, że niebawem będzie po wszystkim/
- Zrzucimy cię ze szczytu skały do rzeki! – krzyczeli. – Rozpadniesz się na drobne kawałki i to będzie koniec twojego diabelskiego żywota.
Przez moment nimfa zawahała się i wydawało się, że jest przerażona, ale nagle zaśmiała się.
- Ren jest moim ojcem – powiedziała. – Nie pozwoli wam mnie skrzywdzić. On mnie przed wami obroni.
Zdjęła sznur pereł, który miała wpleciony we włosy i naszyjnik z szyi. Potem rozerwała je i nachylając się nad wodą wrzuciła wszystkie perły do wrzącej kipieli.
- Ojcze! Ojcze! – zawołała. – Obroń mnie! Wody Renu zanieście te perły do mojego ojca i powiedzcie mu, że grozi mi niebezpieczeństwo. Poproście go, by wysłał swe pieniste rumaki, aby uwolniły mnie od wrogów.
Wtedy woda w Renie zagotowała się, zahuczała, podniosła się jak dwa białe konie i przelała się przez szczyt skały zabierając ze sobą dziewicę z Lorelei.
Nigdy więcej nie zaśpiewała na szycie skały."
I właśnie te ostatnie wersy baśni, które odznaczyłam na żólto, pozwoliły mi stworzyć bransoletkę imitującą fale Renu z płynącymi naturalnymi perłami. Fale utworzyłam z jedwabiu shibori, całość utrwaliłam żywicą, moim ulubionym materiałem twórczym :)
A to moja baransoletka LORELEI.



poniedziałek, 10 marca 2014

Idzie nowe...powoli...

Zapowiedź nowej pracy. Duuużej dosyć. To co na zdjęciach poniżej to ok 1/6 całości. Na razie mam zapał, oby starczyło mi go do końca.